Rozpoczęłam dziś, idąc śladami Marty, transformację naszej łazienki, której dotychczas raczej nie lubiłam, bo stan jej był opłakany, a wartości estetycznych nie przedstawiała żadnych. Po prostu kafelki i trochę rupieci.
Dziś zrealizowałam pierwszą część z zaplanowanych zmian – wieszak na papier i pudełka na drobiazgi łazienkowe. Motywem przewodnim jest drzewo, materiałem – moja ulubiona surówka bawełniana. Wieszak, przyznam, odgapiony od Marty, ale jej pomysł z „numerowaniem” papieru jest genialny – nie mogłam sobie odmówić.
Chciałam złagodzić nieco te toporne i nieciekawe płytki – oto, co powstało:
Podczas robienia tego wieszaka miałam ciężką przeprawę z nowo poznanym transferem nitro. Oczywiście toner w drukarce mi się skończył już jakiś czas temu, ale przypomniałam sobie o tym, kiedy już grafiki były „w drodze”. Co zrobić? Oczywiście pobiec do najbliższego ksera, gdzie…mają drukarki termosublimacyjne (wtedy jeszcze nie wiedziałam o ich istnieniu). Wracam rada do domu, zabieram się od razu do transferowania i…nie przykleja się. Smaruję rozpuszczalnikiem do oporu, trę łyżką jak szalona i nic. Pojęczałam trochę, popsioczyłam, że cały świat zwrócił się przeciwko mnie i pobiegłam gmerać w internecie (który, jak wiadomo, zna lekarstwo na wszystkie nasze bolączki). Dowiedziałam się, że istnieją jakieś super-dobrej-jakości drukarki z milionem zabezpieczeń, dzięki którym wydruk jest niezniszczalny. Technologia odebrała mi radość życia. Musiałam poczekać do rana i poszukać innego ksera…
Wspominałam, że do kompletu z wieszakiem powstały jeszcze pojemniki na akcesoria łazienkowe. Mieszkają sobie na, wiecznie zagraconej, półce nad umywalką, cieszą oko i połykają grzecznie wszystkie rzeczy, które dotychczas plątały się gdzie bądź.
Pojemniki w środku mają gruby sztruks. Do tej pory nie miałam pojęcia, co z nim zrobić, ale tu sprawdził się idealnie jako usztywniacz. Dzięki niemu pojemniki nie „więdną”.
Jak Wam się podoba?
Mam nadzieję, że wkrótce pokażę drugą część dekorowania łazienki.